katoliczkakobietażonauważampolecamnie ogarniam

Głos w sprawie kleru

kler

Nie będzie o filmie. Będzie o księżach.

Żyjemy w świecie, gdzie niektórzy dalej wielbią księży niczym bogów, a inni już się zorientowali, że to nie do końca tak. Czas sprawę postawić jasno.

Ksiądz też człowiek

Jesteśmy społecznie w takim dziwnym miejscu, gdzie zaczynamy zdawać sobie z tego sprawę, ale nie do końca. Trochę zorientowaliśmy się, że księża to zwykli ludzie, nie obdarzeni nieomylnością, a mimo to dalej oczekujemy od nich świętości i wykazywania się tylko dobrymi cechami – w ilościach nadzwyczajnych. Logiki w tym nie ma. Bo skoro ksiądz jest człowiekiem jak ja, mój sąsiad i szef, to będzie miał te same głupie cechy co my. No to może przegląd tego co nam nie pasuje i dlaczego nie warto się tym przejmować.

Księża buce

Jeśli przyjmujemy, że są na świecie ludzie-buce, to są też buce księża. Mogą być, obiektywnie, nieprzyjemnymi ludźmi, mogą być osobowościami, które nam osobiście nie pasują. Stety, nie-stety, żeby dostać święcenia nie trzeba przejść testu na sympatyczność. Głównym zadaniem księży jest sprawowanie sakramentów.

Najczęściej w pakiecie dostają minimalizm. Odprawią mszę, pospowiadają, odbębnią szkołę, przyjdą na koniec spotkania wspólnoty pobłogosławić. Nie uśmiechną się, nie pogadają. I co? I wolno im. Są gburami i tyle.

Księża z wyrachowania

Jeśli jesteście idealistami to to, co napisze dalej, może być dla was rozczarowaniem roku. Są lekarze, którzy pracują w zawodzie nie dlatego, że chcą ratować życie, ale dlatego, że to dobry hajs. Są nauczyciele, którzy nie kochają dzieci, a pracują w tym zawodzie dlatego, że nie zostali wielkimi pisarzami, a tata jest dyrektorem szkoły. Są też na pewno księża, którzy poszli do seminarium, bo to bezpieczny sposób na życie. Bo powołanie można mieć, ale powołanie można też z powodzeniem udawać – zarówno przed sobą jak i przed innymi. I wiadomo, że w seminariach robią wszystko, żeby to weryfikować i wyłapywać, ale wciąż dokonują tego ludzie, a człowieka, nawet najmądrzejszego, da się oszukać. Pisząc to żaden znany mi ksiądz nie przemyka przez moją głowę. Ale pewnie gdzieś tak jest. No i trudno.

Księża, którzy mają za dużo

O ile dwie poprzedni kategorie są dla mnie trudne i sama tych księży nie chciałabym spotykać, to czepiania się tej nie rozumiem. Jej funkcjonowanie wynika z tego, że mylą nam się dwa porządki. Księża nigdzie nie ślubują ubóstwa. Nie obiecują nikomu, że będą biedni jak, hehehe, myszy kościelne. Robią to zakonnicy, którzy rzeczywiście nie mają nic swojego. Nie księża. Czystość, ubóstwo i posłuszeństwo obowiązują ich na takiej samej zasadzie jak każdego chrześcijanina. Czemu więc kupując nowy samochód/zegarek/buty czujemy się ok, a jak ksiądz się tego dopuści uważamy, że lepiej by oddał taką kasę na sierociniec.

Totalnie mnie nie rusza jak ksiądz kupuje nowy samochód, ma motor, ekstremalne hobby albo komputer na którym pójdzie Wiedźmin 3. Mógł odkładać na to lata, dostać hajs od rodziny, znaleźć pieniądze na ulicy – nie ważne. Każdy z nas dla higieny umysłu potrzebuje rozrywki, zainteresowań, czegoś co go będzie cieszyć. Czemu oni mieliby mieć inaczej? Szczęśliwy ksiądz lepiej będzie robił swoje, będzie miał więcej miłości dla wiernych. I nie ważne czy relaks zapewni mu szydełkowanie, zapieprzanie na motorze czy metalowy koncert. “Powinien to mieć z modlitwy i kontaktu z Bogiem”? Spróbuj, powodzenia.

Mnogość talentów

Jeden mówi świetne kazania, inny odprawia Eucharystię tak, że wszyscy płaczą, następny ma doskonały kontakt z dziećmi, inny ma podejście do staruszków. Są księża którzy są genialnymi organizatorami, są tacy, którzy przekazują wiedzę w przystępny sposób. Niektórzy po prostu potrafią w ludzi, inni w ogóle tego nie umieją. Niektórzy znaleźli się tam przez przypadek. No i życie. Dla nich też jest tam miejsce.

 

Nie potrzebują tłumaczenia ani obrony. To my potrzebujemy to zrozumieć, żeby nam było lepiej w Kościele. I mnie spotkanie jakiegoś księdza-nie-za-bardzo nie złości, tylko daje nadzieję. Bo jeśli dla gościa z przypadku jest miejsce w Kościele, to dla mnie też się znajdzie.

 

A jak chcecie wiedzieć co myślę o filmie Smarzowskiego dajcie znać.