Każdy rodzic powinien obejrzeć ten film. Każdy kto ma jakikolwiek kontakt z dziećmi. Każdy kto był kiedyś dzieckiem. Każdy.
Typowy Koterski
Koterski jest geniuszem. Kocham jego filmy i uważam, że niosą ze sobą wiele prawdy. Należę do tego grona osób, które obejrzały Baby są jakieś inne 5 razy i za każdym razem bawiły się doskonale. Mam też świadomość, że nie wszyscy rozumieją jego produkcje. Idąc na ten film, ale też oglądając każdy inny film Koterskiego, trzeba pamiętać, że chociaż podczas seansów wiele razy wybuchamy śmiechem, jego filmy nie są komediami. To ciężkie dramaty, które próbują nas zmusić do myślenia, a tym razem także do nazywania.
Arcydzieło
Ten film jest po prostu dobrze zrobiony i przemyślany. Sama śmietanka aktorska – jest nawet głos Czubówny! Koterski operuje świetnymi metaforami, genialnymi w swej prostocie. Jednak jeśli kocha się historię Adasia Miauczyńskiego jednego brakuje – Marka Kondrata. Ale do tego trzeba przywyknąć, a Michał Koterski o dziwo daje radę. Niektórzy narzekają, że końcówka zbyt łopatologicznie przedstawia o co w filmie chodziło. I rzeczywiście, wszystko mamy podane kawa na ławę. Ale nie dziwię się reżyserowi – jeśli niektórzy twierdzą, że Dzień świra jest komedią, lepiej na wszelki wypadek podsumować wprost – żeby każdy zrozumiał.
Od dzieciństwa wiążemy pętle
Fakt, że wydarzenia z dzieciństwa mają wpływ na nasze życie nie jest niczym nowym. Ale mam wrażenie, że dalej mamy problem z poradzeniem sobie z tym faktem i znalezieniem złotego środka. Albo nie doceniamy ich wagi albo ją przeceniamy i używamy ich, żeby się tłumaczyć. Film pokazuje, że nie wystarczy wyciągnąć traum z dzieciństwa i machać nimi za każdym razem, kiedy coś nam w życiu nie wyjdzie. Trzeba je przepracować, nauczyć się czegoś od nich i iść dalej – z tą wiedzą i świadomością.
Czym skorupka za młodu
– Co ci jest?
– Nic
Jak się okazuje takie odpowiedzi nie są tylko domeną kobiet. Jestem zły. Boję się. Jestem zaskoczona. A nawet „cieszę się”. Nie umiemy tak. Podstawowe 7 uczuć jest poza naszym zasięgiem nawet w nazywaniu. Możemy sobie tłumaczyć, że to dlatego, że jak byliśmy mali to milion razy słyszeliśmy „nie płacz, przecież nic ci się nie stało”. Więc skoro nic, no to nie ma czego nazywać. Jeśli nie umiemy nazwać rzeczy, nie potrafimy ich też przeżyć, a takie rzeczy zawsze odbijają się później. Nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Skutkują też tym, że jak facet nas wkurzy, to obrażamy się i mówimy „nic”, bo nie umiemy nazwać tego co w nas siedzi.
Może się wam ten film nie spodobać – znam fanów Koterskiego, którzy uważają go za mocno przeciętny. Nie ma to żadnego znaczenia. Bo on nie jest po to, żeby się podobać. On jest po to, żeby uświadomić ludziom co przeżyli i co mogą zrobić innym.
Dla kogo:
- Rodziców
- Planujących mieć dzieci lub kontakt z nimi
- Będących kiedyś dziećmi