(nie)katolicki głos w Twoim Internecie

Zanim zaręczyny – cztery rzeczy do zrobienia

Co trzeba zrobić, zanim się wkopiesz w zaręczyny? Milion razy powtórzyć jak sformułujesz to pytanie? Iść na hybrydy, kiedy tylko zaczniesz przeczuwać, że to już, żeby ręce ładnie wyglądały na narzeczeńskich zdjęciach? Niekoniecznie.

Mogło by się wydawać, że u nas poszło bardzo szybko – kiedy większość par bierze ślub po minimum 5 latach związku nam dzień przed zaręczynami stuknął rok, a znaliśmy się 16 miesięcy. Jednak patrząc na niektóre pary wydaje mi się, że śmiało możemy stwierdzić że jesteśmy tak samo, a może nawet i lepiej przygotowani niż, większość związków z dużo dłuższym stażem.

Nawet kiedy zaręczyny były jeszcze tylko odległym marzeniem wiedziałam, że nie zgodzę się na ślub z facetem, jeśli nie wydarzą się trzy rzeczy (z czasem lista zaczęła się powiększać). Nie chodzi o żadne testowanie. Po prostu trzeba wiedzieć z kim zamierza się spędzić życie – można to weryfikować na różne sposoby, mnie te wydały się najwłaściwsze.

Poznać rodziców

„Nie wychodzisz za teściów tylko za narzeczonego” można by od razu powiedzieć. I jasne, gdyby moją odpowiedź miało determinować to, czy polubię się z przyszłymi rodzicami, to coś byłoby nie tak. Jednak wraz ze ślubem dostanę nie tylko męża ale też mamę i tatę, oni będą dziadkami moich dzieci, będziemy się z nimi widywać przynajmniej przy okazji każdych świąt i rodzinnych uroczystości. Jeśli miałaby to być ciężka współpraca, to lepiej się na to przygotować, ale też z przyszłym współmałżonkiem o tym porozmawiać. Tym co jest ważniejsze w tej sytuacji to możliwość zaobserwowania relacji męża In progres z najważniejszymi dla niego ludźmi – to, jak się zachowuje może bardzo wiele powiedzieć o nim samym i o tym jak nasze przyszłe życie będzie wyglądać, a to już jest bardzo poważny argument za tak lub nie.

Przesłuchać całą Pomarańczarnię

Obecnie bardziej znaną jako Pachnidła i pod taką nazwą wydaną. Kiedy o. Adam Szustak był jeszcze nie tak bardzo znanym kaznodzieją i opiekunem krakowskiej Beczki prowadził spotkania gdzie interpretując Pieśń nad Pieśniami mówił młodym jak robić związki. Konferencji jest koło 50 i są rewelacyjne (gdybym miała okazję ich wysłuchać w wieku 16 lat miałabym dużo spokojniejsze życie). Można się nie zgadzać ze wszystkim, co o. Adam proponuje, ale ważniejsze jest coś innego – poruszone tam zostaje większość tematów, które przed ślubem trzeba przegadać. Bo nie czarujmy się – można przesłuchać wszystkie konferencje świata i i tak zrobić beznadziejne małżeństwo. Dzięki systemowi słuchamy -> rozmawiamy o tym jak my to widzimy, czy się zgadzamy, jak byśmy chcieli, żeby to było u nas -> wypracowujemy konsensus  mamy okazję poznać lepiej siebie nawzajem, sprawdzić czy nasze wizje przyszłego życia się pokrywają i uczymy się rozmawiać. Tematy nie są zawsze łatwe i przyjemne, ale naprawdę warto się do tego przyłożyć.

Kiedy zabrakło nam Pomarańczarni wzięliśmy się za Ballady i romanse, których jest zdecydowanie mniej i większość spraw z nich mieliśmy już ogarnięte. Był jeden bardzo ważny odcinek z listą tematów czarno-na-białym, o których trzeba pogadać. Więc pewnego dnia siedliśmy z nią i rozbrajaliśmy punkt po punkcie. Przez wcześniejsze rozmowy w wielu przypadkach podsumowywaliśmy to, co już kiedyś mówiliśmy. Może to być bardzo budujące doświadczenie. Nie zapomnijcie tylko dołożyć do listy kwestie jak załatwicie sprawę Świętego Mikołaja i kto będzie dzieciom przynosił prezenty pod choinkę.

Pokłócić się

Dziwne? Jak się nad tym dobrze zastanowić, to zupełnie nie. Kłótnie mogą nam pokazać wiele prawd o nas, drugiej osobie, jak i o samym związku. Dowiadujemy się jak ktoś reaguje w stresie, jaki ma sposób kłócenia się, czy potrafi się przyznać do błędu albo przyjąć przeprosiny. Czy jesteśmy w stanie odpuścić „mam rację” dla dobra związku. Jak nam idzie godzenie się – czy załatwiamy sprawę od razu czy są „fochy”. Czy nawet w najgorętszej atmosferze potrafimy się kochać i mieć na pierwszym miejscu dobro drugiego.

Zresztą jeśli ze wszystkim się zgadzamy i nie mamy żadnych, najmniejszych problemów czy różnic zdań, to coś musi być nie tak. Jestem w związku prawie idealnym – wiem o czym mówię.

 

I sprawa, którą ogarnęłam, jak już miałam odpowiedź

Co jest z nim nie tak i czy mogę z tym żyć

Nie czarując się zupełnie – ideały nie istnieją. Każdy z nas ma coś, co jest nie takie jak być powinno, z czym się musi zmagać. Może mieć coś zupełnie tak, ale co drugą stronę dramatycznie drażni. Kiedy już znajdziemy co to jest (albo częściej co to są) trzeba się zastanowić czy jesteśmy w stanie to znosić każdego dnia przez najbliższe 60 lat. Brzmi trochę pesymistycznie, ale w tym wypadku jest to raczej zdrowa ostrożność. Bo może być tak, że ktoś się urodził marudą i nią już na zawsze zostanie.

Więcej w tym temacie we wspomnianym już trzecim odcinku Pachnideł.

 

A Wy, co dorzucilibyście do listy?