Na początku roku przez internety przeleciała burza dotycząca nowych zasad zawierania ślubów w Kościele Katolickim. Tytuły mówiących o tym artykułów i komentarze były tak żenujące, że nawet nie będę ich przytaczać. Ale pokazały wyraźnie, że nie mamy pojęcia po co jest protokół przedślubny. Ponieważ nowe zasady weszły od czerwca i wszyscy znowu zaczęli się interesować tematem, to powiem wam, o co w protokole chodzi.
Co się zmieniło w protokole przedślubnym?
Niewiele, żeby nie powiedzieć nic. Narzeczeni muszą podpisać, że mówią prawdę. Wcześniej było to w domyśle (no bo katolicy generalnie powinni się brzydzić kłamstwem, przynajmniej tak mnie uczono). Kolejną zmianą jest obowiązek przeprowadzenia rozmowy z narzeczonymi oddzielnie – ale, uwaga, większość księży już to praktykowała, tyle, że do tej pory mieli w tym względzie dowolność.
Kilka pytań zostało uszczegółowionych, ale żadnych powalających zmian nie ma – pytanie o impotencję było też wcześniej, ale inaczej sformułowane. Szczegóły tutaj.
Po co jest protokół przedślubny?
Mogę zagwarantować, że pytanie o wasze prywatne sprawy nie jest dla księdza żadną radością i pewnie niejeden wolałby spędzić ten czas inaczej, szczególnie jeśli narzeczeni są oburzeni wchodzeniem w ich “intymność”. Księża jednak robią to dla dobra przyszłych małżonków i protokół jest wyrazem troski Kościoła o nową rodzinę.
Jeśli po ślubie któraś ze stron chciałaby wnieść o stwierdzenie nieważności małżeństwa to protokół jest podstawą, która mogłaby na to pozwolić – jeśli okazałoby się, że przyszły małżonek na przykład zataił jakieś istotne fakty z życia. Protokół chroni więc osobę, która w tej sytuacji byłaby pokrzywdzona. Tylko o to chodzi, nie o chorą ciekawość kleru.
Czemu ludzie tak się burzą?
Każdy kolejny nagłówek denerwował mnie niesamowicie, a komentarze “Kościół znowu chce wejść ludziom do łóżka, co ich to obchodzi” przyprawiał o żądzę mordu. Ta sytuacja pokazuje, jak dużo ludzi ma roszczeniową postawę co do Kościoła (i Boga?). Ma im on służyć dokładnie tak, jak sobie tego życzą, nie ingerując za bardzo w ich życie. Ale tak samo jak nie możemy zawrzeć związku cywilnego, jeśli nie spełnimy wymaganych kryteriów, tak samo małżeństwo nie zaistnieje, jeśli pojawią się przeszkody. No właśnie, nie zaistnieje. Choćbyśmy wszystko podpisali, przysięgę powiedzieli, a ukryli coś przed współmałżonkiem lub księdzem, to sakrament się nie wydarzy.