Nigdy, i biorę pełną odpowiedzialność za te słowa. Możemy się kłócić, możemy nawet próbować normalnie rozmawiać i starać się znaleźć consensus. Nie uda się, z jednego powodu
Co myślimy o sobie nawzajem
Będący”za” pewnie myślą, że anty robią im to na złość, w imię jakiejś wymyślonej idei, bo tak trzeba, bo ktoś im kazał, wreszcie z nienawiści do wszystkiego co nie katolickie. Pro-lifeowcy podejrzewają, że dopuszczający się aborcji to zwykli zbrodniarze, dla których życie nic nie znaczy, którzy stosują aborcję jako zapasową antykoncepcję. Mam nadzieję, że jest mnóstwo przesady w tym co napisałam. Ale tak naprawdę rozbijamy się o jedną, fundamentalną rzecz
Życie czy nie życie
Przeciwnicy aborcji są po tej stronie, bo uważają, że życie zaczyna się od momentu poczęcia. Dla nich aborcja jest dokładnie tym samym co podejście do swojego nastoletniego dziecka i strzelenie mu w głowę. Tak samo, jak widząc kogoś z pistoletem na ulicy krzyczeli by “nie strzelaj”, tak samo krzyczą w różnych miejscach świata “nie rób aborcji” i dla nich jest to tożsame.
Teraz mogę trochę idealizować, ale mam nadzieję, że mam rację. Osoby, które popierają aborcje, nie uważają płodu za człowieka. Jeśliby poroniły nie będą mówić “straciliśmy dziecko”. Dla nich to jeszcze nie jest życie.
Nic z tego nie będzie
Nie chcę moralizować, wytykać błędów w założeniach, śpiewać peanów na cześć jedynej słusznej opcji. Bo świat nie jest czarno-biały, nie ma w nim samych świętych i samych zbrodniarzy. Chcę tylko pokazać, że choć czasami jesteśmy stuprocentowo przekonani, że druga strona gada bzdury, ba!, możemy nawet mieć rację, to nie porozumiemy się, jeśli przy podstawowych założeniach się zupełnie rozmijamy. Żeby rozmawiać trzeba chcieć choć odrobinę zrozumieć drugą stronę.