katoliczka Katoliczka vs. strajk kobiet – nie rozumiem przez Janowska|Opublikowano 8 lutego 2021 Moje podejście do wyroku Trybunału się nie zmieniło. Ale im więcej czytam argumentów ze strony strajku kobiet tym bardziej jestem zdezorientowana. Nie chcę nikogo masakrować, ale jak nie widzę w czymś logiki, a popierają to setki osób, to naprawdę, naprawdę chciałabym to zrozumieć. A nie mogę sobie poukładać. I wiem, że ludzie dołączają do strajku z różnych powodów, że już dawno nie chodzi tylko o wyrok TK, ale mimo wszystko. Depresja w ciąży i aborcja Na jednej z grafik widnieje zdanie “Jeśli ciąża sprawia, że bardzo źle czujesz się fizycznie i psychicznie, masz bóle, cierpisz, masz myśli rezygnacyjne, czujesz, że tego nie wytrzymasz… powiedz o tym lekarzowi i żądaj aborcji z powodu zagrożenia zdrowia i życia.” Wgniotło mnie w fotel jak to przeczytałam. Aborcja jako rozwiązanie problemu depresji? Serio? SERIO?! Bardzo źle czułam się w ciąży – i fizycznie i psychicznie. Większość przeleżałam, bo nie miałam siły na nic innego. I oczywiste jest, że w przytoczonej sytuacji potrzebna jest kobiecie pomoc! Ale bardziej widziałabym ją jako konsultację z psychiatrą i psychoterapię szczerze mówiąc. Co tu jest problemem? Spora część osób oburzonych wyrokiem, w tym samym zdaniu w którym boleją nad nieudolnością państwa w pomocy rodzicom chorych dzieci zachęcają do wpłat na organizacje pomagające w nielegalnej aborcji. Nie wiem, może Kościół odebrał mi mózg, ale przy tej całej burzy nie myślę o moim ograniczaniu wolności, tylko o tych wszystkich ludziach, którzy opowiadają swoje historie życia z chorymi dziećmi, o doświadczeniu samotności w stracie dziecka. I myślę jak im pomóc, kiedy system nie wydala i ma ich gdzieś. Problemu nie rozwiąże dostęp do aborcji. Pomoże faktyczne i wystarczające wsparcie od państwa dla rodzin. I o tym trzeba krzyczeć, tego żądać, a w czasie gdy tego nie ma – wykładać dla nich hajs ze swojej kieszeni. Na pomoc cierpiącym już rodzinom, nie na aborcje. „Nie chcę mieć chorego dziecka” czy „Nie chcę żeby moje dziecko było chore” Czujecie różnicę tych dwóch zdań? Żaden normalny rodzic nie chce, żeby jego dziecko było chore i skazane na cierpienie. Ale “nie chcę mieć chorego dziecka” i ten głośny “wybór” strasznie mi nie leżą. Bo tak naprawdę mamy bardzo znikomy wpływ na to jak przebiegnie życie naszego dziecka pod względem zdrowotnym. Nawet ubieranie czapeczki w sierpniu nie ustrzeże go przed rakiem czy nieszczęśliwym wypadkiem. I co wtedy?
Opublikowano 2 marca 2021 Mądra czystość przedmałżeńska No dobra, ja też słyszałam w tym temacie sporo głupot. Ale żeby nie było, że nikt Wam nie powiedział, to proszę bardzo […]
Opublikowano 3 sierpnia 2018 Kiedy jest tak do dupy, że bardziej się nie da Są sytuacje, których nawet wiara, Kościół i księża nie wytłumaczą. Takie gdy spotykasz się ze ścianą z prędkością miliona km/h. I najgorsze […]
Opublikowano 1 kwietnia 2019 Co mówi Kościół, a co mówią ludzie Kościoła – palenie książek i używanie mózgu Czuję jakbym cofnęła się o 20 lat. Mniej więcej tyle czasu minęło od pojawienia się w Polsce Harry’ego Pottera i bumu na […]
Opublikowano 27 lipca 2018 Dlaczego znowu pojechałabym na Woodstock – chrześcijanin na Woodstocku Byłam na Woodstocku trzy razy. Tak, na Woodstocku, a nie na Przystanku Jezus. Czuję się wciąż chrześcijanką i uważam, że to była […]