(nie)katolicki głos w Twoim Internecie

Mój sposób na kalendarz adwentowy dla dzieci

kalendarz adwentowy dla dzieci

Święta się zbliżają, miejsca zniczy już dawno zajęły Mikołaje i bombki. Zaraz adwent i pasowałoby coś wymyślić dla dzieciaków. Tylko co? Jak? Kiedy? Oto moje sposoby.

A na końcu wpisu info o konkursie z przygotowanym przeze mnie kalendarzem adwentowym dla dzieci i trochę też dla ich rodziców.

Po co nam ten kalendarz?

To pytanie moim zdaniem najważniejsze, które mało kto sobie zadaje. A jeśli zastanowimy się nad tym na początku, będzie nam łatwiej ze wszystkim – wyborem zadań, prezencików, czy wszystkiego innego. Cele kalendarza mogą być różne i wszystkie są dobre! Dla mnie najważniejsze są dwa – pokazanie dzieciom, że adwent to czas czekania na narodzenie Jezusa, i zajęcie im czasu w długie, zimowe wieczory, kiedy one dostają szału w domu i skaczą po ścianach, a ja najchętniej zwinęłabym się w kulkę z książką pod kocem.

Chrześcijaństwo dla najmłodszych

No nie będę przecież robić trzylatkowi wykładów z teologii paruzji, bo 1) ja się na tym średnio znam, 2) on zadaje takie pytania, że poległabym na pierwszym. Ale jak w prosty sposób podkreślić w kalendarzu, że czekamy na Boże Narodzenie, a nie na jakieśtam święta?

W tamtym roku Młody w kalendarzu w pierwszy dzień znalazł szopkę, a w następne były figurki, które tam wkładaliśmy. Jak będę mu dawać kolorowanki, to raczej z Mikołajem – biskupem, żeby pogadać o genezie, czy z małym Jezusem niż z choinką z prezentami.

W tym roku planuję już zadania, więc też tu będę przemycać chrześcijańskiego Ducha. I znów – nie chodzi tu o wielkie rzeczy, ale pomiędzy oglądaniem świątecznego filmu, a robieniem bałwana, znajdzie się przygotowanie paczki dla potrzebujących, modlitwa w konkretnych intencjach, czy czytanie fragmentów z dzieciencej Biblii.

I oczywiste, że w świętach dzieci najbardziej czekają na prezenty. Ale ważne jest dla mnie, żeby od początku pokazywać im, że chodzi o coś więcej. Jak przyjdzie ich czas, to załapią, choć pewnie będzie to za 20 lat.

Recykling, czyli korzystam z tego, co mamy

Jestem trochę prepersem, szczególnie jeśli coś ma mi pomóc przetrwać trudne chwile z dziećmi. Dlatego jak tylko pierwsze kwiatki zaczęly przebijać się przez ziemię, schowałam wszystkie nasze świąteczno-zimowe książki. I choć bardzo mnie kusi, żeby kupować nowe, bo jest wiele fantastycznych książek świątecznych, to staram się powstrzymać. Każdego dnia wyciągamy nową książkę. Minął rok, Młody już zapomniał, że taką książkę miał, więc będzie ona dla niego zupełną nowością.

Inną opcją jest chodzenie do biblioteki, na przykład raz w tygodniu. Możemy to robić bez dziecka, i robić mu niespodziankę, albo wytłumaczyć mu, że to taki nasz kalendarz i co tydzień będziemy sobie wymieniać książki świąteczne.

Jeśli rotujecie zabawki (część chowacie i wymieniacie co jakiś czas), to to też jest dobra opcja – codziennie, dwa dni, wyciągać coś innego. Myślę, że świetnie się tu sprawdzą puzzle – zazwyczaj jest ich w domu dużo i łatwo jej schować.

Jak nie otworzyć wszystkiego na raz?

Kto daje radę otwierać jedno okienko dziennie? Ja nie. Jeszcze nie zaczął się grudzień, a już otworzyłam 5 okienek swojego kalendarza. Skoro dla mnie to jest takie trudne, a jestem dojrzałym, wydawałoby się, człowiekiem, to nie będę na to narażać własnego dziecka. Samokontroli, za względu na wiek, ma jakieś milion razy mniej, więc zrobię wszystko, żeby mu ułatwić. Kalendarz adwentowy powiesimy, mamy taki z małymi woreczkami, ale w środku będą tylko zadania. A codziennie Młody będzie szukał po domu pudła, gdzie będzie książka, figurka do szopki, i ewentualnie coś do wykonania zadania. Będzie to łatwiejsze niż powstrzymywanie się od sięgnięcia po następny woreczek.

Nie planuję z góry

Życie z dziećmi jest raczej nieprzewidywalne. Raczej, hehe. Dlatego planowanie całego miesiąca z góry jest nie do zrobienia. Wolę przygotować sobie zadania i rozdzielać je zależnie od czasu, zasobów i potrzeb. Udało się kupić choinkę? Następnego dnia będziemy ubierać. Złapał nas gil i trzeba czymś się zająć, a ja mam dość już o 7.30? Czas na zimową bajkę, albo malowanie kartek świątecznych. Dziadkowie ogarną Niedźwiedzia, to z Młodym możemy się zabrać za pierniczki.

Jeśli chcecie wygrać kalendarz adwentowy dla dla swojego dziecka (swoich dzieci) i trochę też dla Was, to zapraszam na mojego instagrama @janowskablog, gdzie właśnie trwa rozdanie!

Post konkursowy