(nie)katolicki głos w Twoim Internecie

Gdybym miała zacząć studia jeszcze raz

Niestety nie uczę się na cudzych błędach. Ale może wy skorzystacie z mojego doświadczenia świeżo upieczonej pani magister, a wcześniej wiecznej studentki.

 

Wspólnota

Gdybym miała zacząć studia jeszcze raz, po pierwszym tygodniu (na ogarnięcie spraw uczelnianych i odstaniu swojego w kolejkach do sekretariatów), rozpoczęłabym poszukiwania wspólnoty. Skrzyknęłabym znajomych, którzy też przeprowadzili się do nowego miasta i zachęciła ich (albo zmusiła), żeby zrobili to razem ze mną. Nie upierałabym się przy wspólnocie którą mam i w której wzrastałam. Znalazła bym cokolwiek, co trzymałoby mnie przy Bogu i pomagało budować z nim relacje.

Samo-bycie

Wyrzuciłbym do kosza strach przed ludźmi. Starałabym się wychodzić mimo paraliżu i natłoku myśli w stylu “nikogo tam nie znasz” albo “nie będziesz miała się do kogo odezwać”. Przekonywała bym siebie, że nawet jeśli moje obawy okażą się prawdą, to przecież nie będzie koniec świata. Nie ma nic złego w samotności.

Dlatego nie szukałabym faceta. Pewnie nawet jeśli jakiś by mnie znalazł, to długo by zajęło, zanim bym się z nim związała. Wiedziałabym, że brak chłopaka nie jest problemem, a okazją.

Pasje

Gdybym znowu zmieniała miasto zamieszkania, nie porzuciła bym swoich pasji pielęgnowanych przez lata. Z uporem szukałabym miejsc, które zastąpiłyby mi te pozostawione w rodzinnym domu. Nie byłabym się ludzi, więc nie przerażało by mnie też wchodzenie w nieznane środowiska.

Nauka

Zabrzmi to strasznie stereotypowo, ale gdybym miała zacząć studia jeszcze raz uczyłabym się więcej. Nie regularnie i na bieżąco, bo aż takich cudów nie ma, ale starałabym się chodzić na zajęcia i egzaminy dobrze przygotowana, zamiast liczyć na łut szczęścia. Nie po to, żeby dostać dobrą ocenę, ale po to, żeby mieć tę wiedzę na kiedyś. A nawet jakbym nie była przygotowana, to chodziłabym na wszystkie zajęcia i wykłady, żeby czegoś się dowiedzieć, zamiast zostawać w domu że strachu, że ktoś mnie przyłapie na niewiedzy. Albo po to, żeby pograć w karty w ostatnim rzędzie.

U mnie chodziło o oswojenie się ze strachem, a u was? Co poradzilibyście zaczynającym studia?