Przeglądając Internety ostatnimi czasy można stwierdzić, że jeśli jestem dalej w Kościele, nie planuję odejść, to coś jest ze mną bardzo nie tak. Albo jestem głupia i naiwna, albo po prostu zła, że dalej identyfikuję się z tym dramatem. I choć ja może jestem głupia i naiwna, ale mam wielką nadzieję, że chociaż zła nie, to nigdzie się nie wybieram.
Wspólnota wspólnot
Moja droga w Kościele prowadzi przez dwie wspólnoty, które były odpowiedzią na Sobór Watykański II i obie skupiały się na zrobieniu z Kościoła wspólnoty wspólnot. Stąd trudno myśleć mi o bliskości wspólnoty Kościoła. Skoro liczy ponad miliard osób jest mocno zróżnicowana i nie oszukujmy się – obca. Idea wspólnoty wspólnot miała na celu przybliżenie i otworzenie Kościoła – tak by każdy tam mógł mieć swoje miejsce, poczuł relację z ludźmi siedzącymi obok w ławce na Mszy – przekonał się, że Kościół to naprawdę wspólnota.
Idea, choć genialna, trudna do zrobienia. Ale ja w takim trybie funkcjonuję prawie 15 lat i to działa. Dlatego jak słyszę “Kościół” to nie myślę “papież, biskup, katolicy w Polsce”, tylko moja wspólnota, gdzie każdego znam z imienia, mam jakieśtam rozeznanie czym ci ludzie żyją. Są mi bliscy, co nie znaczy, że wszystkich lubię. Niektórych uwielbiam, zachwycam się ich wiarą, chciałabym tak umieć. Innych toleruję, bo trochę muszę. Widzę jak im idzie albo nie idzie życie Ewangelią. Dlatego mityczny Kościół Katolicki akceptuję w całości – bo bardzo namacalnie doświadczyłam go w skali mikro, z jasnymi i ciemnymi stronami.
Głupi ludzie
Nie mam problemu z Kościołem, bo wiem i godzę się na to, że są tam ludzie głupi, a nawet źli. Jak wszędzie. Wiadomo, jak tacy ludzie zajmują wysokie stanowiska i robią komuś krzywdę to jest to straszne. Ale przestałam oczekiwać, że w tej wspólnocie będą same (jakiekolwiek) aniołki i święci. Znowu coś dowalili? Ewangelii to nie zmienia, na moją wiarę nie wpływa. Trzeba to naprawiać, odbierać nieodpowiednim ludziom władzę, wynagradzać krzywdy, robić co się da, żeby się nie powtarzały. Przede wszystkim wspierać tych, którzy krzywdy doświadczyli – znowu, w skali mikro i na serio, tych których znam. Ale jeszcze raz – to, że biskup mówi głupoty nie sprawia, że Jezus Chrystus przestał być Zbawicielem.
Moja katolicka bańka
Jeśli myślicie sobie – pewnie przez całe życie trafiał na spoko ludzi, nikt jej nie nadepnął na odcisk, to może sobie tak gadać. No to nie. Spotkałam w Kościele zachowania, które mnie rozwalały. Spotykałam księży, którzy prawo stawiali nad człowieka. Słyszałam idiotyczne kazania nie mające żadnego związku z Ewangelią. Tylko w każdej tej sytuacji wiedziałam, że mam wybór.
Wybór
Nie jesteśmy przyspawani do parafii, która jest najbliżej. Jak jakiś ksiądz gada bzdury, które są niezgodne z Ewangelią, to słucham kogoś innego. To jest trudne, bo może prowadzić do sytuacji, kiedy z nauki Chrystusa zaczynamy sobie wybierać to co nam pasuje – zupełnie nie o to mi chodzi. Ale jak drażni styl mówienia, sposób przekazu jakiegoś księdza, albo jego teorie wydają się odbiegać od Ewangelii wystarczy zmienić kościół.
Jeśli w danej wspólnocie są osoby, zachowania, które mnie niszczą – próbuję coś z tym zrobić, jak nic się nie zmienia – idę dalej.
Nie słucham biskupów, którzy mówią o polityce zamiast o Bogu. Nie wspieram organizacji, które uważam za szkodliwe, nawet jeśli mają krzyż w logo.
To naprawdę jest tak proste.