Masz jakiegoś kawalera? Masz chłopaka – kiedy zaręczyny? Zaręczyliście się – kiedy ślub? Jesteście małżeństwem – kiedy dziecko? Macie dziecko – kiedy drugie? Każdy z nas to zna. I choć to często wyraz sympatii i troski, ja już tych pytań nie zadaje.
Żarty, żarciki
Czasem chcemy dobrze, czasem wydaje nam się, że chcemy. Troszczymy się o kogoś i życzymy mu jak najlepiej. Wszystko jest dobrze do momentu, kiedy druga strona zna się na żartach i ma to gdzieś. Problem się zaczyna, kiedy mają problem z zajściem w ciążę.
W idealnym świecie, kiedy małżonkowie powiedzą do siebie „chcemy dziecko” po miesiącu, maksymalnie dwóch, dziecior jest już w brzuchu. Ale świat nie jest idealny, a życie tak nie wygląda. I niewinny żart może kogoś mocno zaboleć.
Miejmy wrażliwość
Byłam najgorszym studentem świata i magisterkę pisałam długo za długo. Jak ktoś do mnie dzwonił i pytał „jak ci idzie” miałam ochotę najpierw rzucić telefonem o ścianę, a potem wyrzucić go przez okno. Robiłam co mogłam, nie wychodziło, więc czułam się najgorszym człowiekiem świata. Koniec końców wynik zależał tylko ode mnie. A to była tylko głupia magisterka.
Jak muszą czuć się ludzie, którzy od dwóch lat starają się o dziecko, widzą ciągle negatywne testy, nie mają pojęcia dlaczego i niewiele mogą jeszcze zrobić, a tu jeszcze ktoś sympatyczny dorzuci „przecież już jesteście 3 lata po ślubie, najwyższy czas na dziecko”. Agh!!!
To nie moja sprawa
Coraz więcej znam par które o dziecko starały się nawet kilka lat i wszystko wskazuje na to, że będzie ich coraz więcej. Sama nie wiem ile już razy słyszałam jakieś teksty w temacie dziecka. Kiedy znajomi na weselach sprawdzają czy mam w kieliszku rzeczywiście wino, czy może jednak tymbarka, jest to jeszcze zabawne. Ale gdybyśmy się starali o dziecko od kilku miesięcy to na najmniejszy komentarz w temacie mogłabym reagować hmm.. agresywnie. Mój przyjaciel, ojciec czterolatka, przyzwyczajony przez lata, na pytanie “kiedy drugie?” odpowiada – „wtedy kiedy twoje”.
Dlatego apeluję, używajmy mózgu. Bo nawet jeśli chcemy być mili, możemy nieumyślnie zrobić wielką krzywdę.