(nie)katolicki głos w Twoim Internecie

Ślub kościelny krok po kroku – #6 muzyka na ślubie

muzyka na ślubie

Średnio jesteśmy na 5 ślubach w roku, więc chyba słyszałam już wszystko – super organistów, takich 2/10, zespoliki, śpiewających znajomych. Ba, sama śpiewałam na tych uroczystościach. Choć Msza ślubna jest wyjątkowa, szczególnie dla tych dwojga, to nie jest wybitnie wyjątkową wśród mszy – obowiązują ją te same zasady co wszystkie inne Msze.

Po co jest muzyka na mszy?

Pieśni mają pomóc się modlić, być modlitwą, ułatwiać skupienie na tym, co właśnie się dzieje. To, żeby były “ładne” jest którymśtam kryterium z kolei. Dlatego najważniejszy jest tekst i to, żeby był jakkolwiek połączony z tym co się dzieje. Oczywiście muzyka też jest istotna, ale o ile każdy rozumie słowa, to nie każdy musi mieć wrażliwość muzyczną. Muzyka na Mszy jest tak ważna, że pieśni, które mogą być na niej wykonywane muszą być zatwierdzone przez odpowiednich ludzi. Dlatego nawet jeśli kochamy jakaś pieśń i jest ona “religijna” nie możemy jej wcisnąć w dowolne miejsce argumentując ”no przecież jest o Bogu”.

Jak wybierać pieśni?

Pieśni muszą być dopasowane do odpowiednich części liturgii, charakteru liturgii (w tym wypadku Mszy ślubnej, więc miłość czy coś tam) i dobrze by było, żeby korespondowały z czytaniami.

Pieśń na wejście powinna wprowadzać w liturgię. Najczęstszym i najbezpieczniejszym pomysłem jest pieśń do Ducha Świętego, który ma nas uzdolnić do modlitwy.

Bezpośrednio przed sakramentem małżeństwa śpiewany jest Hymn do Ducha Świętego – najczęściej są to trzy zwrotki, ale warto zaśpiewać całość – w końcu bez Ducha nic zrobić nie możemy. Wcześniej warto spędzić parę chwil na nauce zwrotek, bo zawsze zabawnie wygląda jak Młodzi próbują śpiewać, a nie znają słów. Stoją już wtedy przed księdzem, a nie przy klęczniku, więc śpiewniki nie pomogą.

Pieśń na dary ma pomóc uświadomić sobie, że my też powinniśmy złożyć coś na ołtarzu, ma też przygotować do liturgii eucharystycznej, która zaraz się rozpocznie.

Pieśń na komunię ma wprowadzić w tajemnicę Ciała i Krwi Pańskiej.

Po komunii śpiewamy pieśń na uwielbienie – wszystko wychwalające Boga i dziękujące mu będzie git.

Na zakończenie jest “pieśń na rozesłanie”, która ma nas przygotować do dzielenia się tym, co na tej Eucharystii otrzymaliśmy.

Ważne – są pieśni religijne, są pieśni liturgiczne i to niekoniecznie jest ten sam zbiór. Ale z dwojga złego już lepiej “W cieniu twoich rąk” niż “Hallelujah”. Konkretne przykłady pieśni na Mszę ślubną w kolejnym wpisie.

Czemu nie wolno Hallelujah?

Przecież takie ładne. I może tekst po angielsku średni, ale jest ten polski…

Dobra, o czym jest Hallelujah ze Shreka? To opowieść o tym jak facet współżył z dziewczyną, która nie była jego żoną, bo zobaczył ją na sąsiednim balkonie i mu się spodobała, a potem zabił jej męża, żeby się nie wydało. Po polsku to wciąż ta sama historia, tylko trochę uładzona. Serio ktoś może chcieć zaczynać wspólne życie od czegoś takiego? Chyba w ramach przestrogi.

Choćby teraz napisać do tej melodii zupełnie inny tekst, nie o Dawidzie i turbo pobożny, to muzyka niesie już ze sobą pewien kontekst, którego nie da się pozbyć. Tak samo jak piosenka “Tak wiele dałeś mi” choć pobożna, to pół kościoła pod nosem śpiewa Abbę i z całym szacunkiem do Abby, chyba nie o to chodzi.

Teksty

Najtrudniejsze ze śpiewem na mszy ślubnej jest to, że ludzie powinni śpiewać, jak zawsze, a tego nie robią. U nas było dość pobożne towarzystwo, więc coś tam mruczeli, ale trzeba pamiętać, że nikt nie zaśpiewa jeśli nie zna tekstu. My wydrukowaliśmy śpiewniki z tekstami, które leżały na ławkach, dzięki czemu każdy kto chciał mógł śpiewać.

Śpiewający

Można wziąć profesjonalny lub mniej zespół, można pożyczyć super organistę z trzech parafii dalej, ale jeśli tylko macie znajomych, którzy jakiekolwiek dobre dźwięki potrafią z siebie wydobyć polecam tę opcję. Nawet jeśli miałby to być kumpel z gitarą i jedna koleżanka przed mikrofonem. Bo jeśli robią to ludzie, którzy was znają, dla których to nie jest po prostu kolejny ślub, ale ważne wydarzenie, to będą się tym śpiewem za was modlić, a nie ma nic ważniejszego i bardziej ratującego w takiej chwili.

U nas

Wszystkim opowiadałam, że to była jedyna rzecz, o którą się kłóciliśmy przed ślubem. Najpierw mnie to bawiło, potem zaczęło wkurzać. Jestem bardzo muzycznym człowiekiem, śpiewam od zawsze, muzyka w Kościele ma dla mnie ogromne znaczenie. Karol ma podobnie, ale gusta mamy zupełnie inne jeśli chodzi o sakralne dźwięki – ja kocham chóralne wykonania na głosy a capella lub z orkiestrą, Karol gitary i cajon, w dodatku podobają mu się pieśni neońskie, których ja nie znoszę.

Ostateczna playlista powstała może dwa miesiące przed ślubem, choć zaczęliśmy o tym rozmawiać zaraz po zaręczynach. Poszliśmy na kompromis – 2 pieśni neońskie, na początku i na końcu, reszta na głosy. 

Bardzo też chciałam zamiast hymnu sekwencję do Ducha świętego, ale główny celebrans powiedział, żebym już nie przesadzała.

I jedna z dwóch rzeczy, których żałuję w temacie ślubu – że nie zaśpiewaliśmy Te Deum na uwielbienie. Goście weselni pewnie nie żałują, bo na bank dobilibyśmy wtedy do 2 godzin Mszy.

Nasza playlista następnym razem